Gender jak marksizm

O tym, dlaczego ideologia gender jest antyhumanistyczna i antyreligijna, oraz dlaczego jest podobna do marksistowskiej utopii. Rozmowa z o. Józefem Augustynem.

Bogumił Łoziński: Czy ideologia gender jest zagrożeniem dla chrześcijaństwa?

O. Józef Augustyn: Przede wszystkim jest zagrożeniem dla człowieka i jego relacji międzyludzkich. Ideologia ta tworzy nową wizję męskości i kobiecości, która relatywizuje zarówno ich aspekt biologiczny, jak i psychologiczny, a tym bardziej religijny.

W jaki sposób relatywizuje?

Gender rozróżnia płeć biologiczną (sex) i płeć kulturową (gender). Według tej ideologii człowiek nie rodzi się mężczyzną czy kobietą. Płeć każdej ludzkiej istoty „konstruuje się” dopiero w środowisku społeczno-kulturowym przez nieustanne powtarzanie i odgrywanie przez nią określonych zachowań. Określa się to jako „performatywność płci”. Zgodnie z tymi założeniami każdy człowiek sam sobie wybiera płeć. Rodzi się on co prawda „biologicznie” zaprogramowany, ale nie ma to decydującego znaczenia dla jego tożsamości seksualnej. Gender podważa wszelkie dotychczasowe normy odnoszące się do męskości, kobiecości oraz wzajemnych relacji kobiet i mężczyzn. Biologia – zasadniczy wyznacznik tożsamości płciowej – zostaje zastąpiona w gender kulturą. Gender jest wyrazem redukcyjnego spojrzenia na człowieka, które ogranicza go do biologizmu i socjologizmu, oddzielając w ten sposób doznania seksualne od miłości i rodzicielstwa. Głównym zmartwieniem w ideologii gender jest niechciana ciąża, a niemal jedyną troską zmysłowa przyjemność.

Jeśli dobrze rozumiem, to według tej ideologii będąc mężczyzną, mogę dojść do wniosku, że jestem kobietą. I stanie się tak, jeśli zacznę zachowywać się jak kobieta?

Na tym właśnie polega nowość ideologii gender.

Obala ona fundamentalne założenia odnoszące się do właściwości płci i ich granic. Sprzeciwia się obiegowemu, stereotypowemu wyobrażeniu o męskości i kobiecości. Wszelkie normy wypracowane przez tysiąclecia zostają w tej ideologii odrzucone jako zniewalające i mężczyzn, i kobiety. Według tej ideologii seksualność jest zmienna, płynna, niestabilna, niczego nie można w niej ustalić, określić, wychować.

Przecież to nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Po co ktoś sformułował tak absurdalne tezy?

Punktem wyjścia dla tej teorii jest książka, która ukazała się w latach 80. dwudziestego wieku „Uwikłani w płeć” Judith Butler, Amerykanki, teoretyka kultury. Już sam tytuł jest symboliczny, kwestionuje bowiem tradycyjne podejście do płci, które – zdaniem Butler – zniewala ludzką istotę. W tej koncepcji więc, gdy rodzi się chłopiec, a my nadajemy mu męskie imię, wychowujemy go na mężczyznę i dajemy mu chłopięce zabawki, dokonujemy stygmatyzacji. Sama autorka przez kilkanaście lat żyła w środowisku lesbijsko-gejowskim na wschodnim wybrzeżu USA. Jej życie osobiste oraz zaangażowanie na rzecz środowiska lesbijsko-gejowskiego ma – jak się zdaje – decydujący wpływ na powstanie teorii gender. W ideologii tej chodzi o to, by w życiu społecznym znalazło się szerokie miejsce dla wszelkich marginesów seksualnych.

Rzecz znamienna: w książce „Lekcje równości. Postawy i potrzeby kadry szkolnej i młodzieży wobec homofobii w szkole” dominują pojęcia: „homoseksualny”, „biseksualny”, „transseksualny”. Najrzadziej używane jest pojęcie „heteroseksualny”.

Czyli „każdy seks jest normą”?

W gender mamy różne ujęcia możliwości seksualnych człowieka, w których podejście heteroseksualne okazuje się jednym z wielu. W opisach nie ma nawet dwubiegunowości: homoseksualny–heteroseksualny, na równi są traktowane wszystkie inne zachowania. Bardzo ważne dla gender jest pojęcie queer, trudne do przetłumaczenia na język polski; zbliżone tłumaczenie to: inny, odmienny, odmieniec. Antropolog kultury Edyta Pietrzak pisze, że „tożsamość queer jest afirmatywna, niejednoznaczna, przyjmowana przez tych, którym nie wystarczają wąskie ramy homo- czy heteroseksualności.

Jako tożsamość konstruktywna, dyskursywna i niestabilna stała się tożsamością odmieńców i istnieje ona poza normą”. Źródłami zachowań płciowych są niczym nieskrępowana niezależność, wolność i subiektywizm. W gender nie można mówić o „normalnym mężczyźnie”, „normalnej kobiecie”. Byłoby to nadużycie. Jest to całkowite wywrócenie dotychczasowego porządku moralnego i społecznego we wzajemnych relacjach kobiet i mężczyzn.

Benedykt XVI mówił o ideologii gender, że jest to manipulacja wymierzona przeciwko zamysłowi Stwórcy i prowadząca do zanegowania godności człowieka. Jakie konsekwencje może mieć pojawienie się tej ideologii dla chrześcijaństwa?

Jest ona antyreligijna, skierowana przeciwko wszystkim prawdziwym religiom, które w swoim nauczaniu traktują mężczyzn i kobiety jako istoty stworzone przez Boga i żyjące we wzajemnej miłości, jedności i harmonii. W moim odczuciu w gender nie chodzi jednak najpierw o walkę z religią jako taką. Jest to po prostu wizja nowego człowieka i społeczeństwa, w którym zostają odrzucone wszystkie dotychczasowe normy społeczne, moralne i religijne odnoszące się do wzajemnych relacji mężczyzn i kobiet. Ideologię gender wielu porównuje dzisiaj do marksizmu.

Gender jako neomarksizm?

W marksizmie chodziło o nową wizję równości społecznej, w której zostają zniesione klasy, natomiast w gender – o nową wizję relacji płciowych. To nie przypadek, że ideolodzy gender odwołują się do marksizmu. Utopia marksistowska za cel stawiała sobie wyzwolenie klasowe, natomiast gender stawia sobie za cel wyzwolenie człowieka z wszelkich stereotypów seksualnych oraz z jakichkolwiek uwarunkowań: biologicznych, psychologicznych, religijnych, społecznych i politycznych. Jest to ujęcie nienormatywne, subiektywne, egocentryczne. Jeśli ktoś wchodzi w relację seksualną z drugą osobą wyłącznie na użytek własnej samorealizacji, partner jest traktowany wówczas jak przedmiot. Ideologia gender jest nie tylko antyreligijna, ale także antyhumanistyczna.

Mamy więc do czynienia z nową utopią, polegającą na traktowaniu aberracji seksualnych jako normy?

Reżyser Roman Polański, artysta, stwierdził, że „trendy dążące do zrównania ze sobą mężczyzn i kobiet są czystym idiotyzmem”. Tak trzeba prosto mówić: genderowska równość płci to czysty idiotyzm. W moim odczuciu wielu myśli podobnie jak Polański, ale nie mają oni jego odwagi i niezależności. Poprawność polityczna, bycie na salonach każą udawać, że wszystko jest OK.

To chyba już zaszło dużo dalej niż poprawność polityczna. Osoby nieakceptujące genderowej wizji świata zaczynają być prześladowane, np. odmawia się im prawa do adopcji dzieci. A wypowiadanie krytycznych uwag o homoseksualizmie jest w niektórych krajach karane grzywną albo więzieniem. Prawo staje się narzędziem narzucania nowej ideologii jak w totalitaryzmie?

Są to próby wprowadzenia tej antyludzkiej ideologii przemocą. Jest w tym jakieś szaleństwo. Nasuwa mi się porównanie do bolszewizmu, w którym równość klasowa była wprowadzona przemocą przez fizyczne likwidowanie wrogów. Bolszewicy pierwszej generacji nie znali żadnej litości. Bezpośrednio, „ręcznie” wymordowali całą arystokrację rosyjską. Było to pokolenie „romantyków rewolucji”, ideowe, „czyste”, nieprzekupne, jak później pisano o nich. Gender to zamach na rodzinę, społeczeństwo, człowieka. Jak możemy się bronić przed gender? Trzymać się wiernie autentycznej religii.

Jest Ojciec recenzentem podręczników szkolnych do przedmiotu wychowanie do życia w rodzinie. Czy widzi Ojciec próby wprowadzenia do szkół książek zawierających ideologię gender?

Kilka lat temu recenzowałem podręcznik (z oczywistych względów nie będę podawał autorów i tytułów), który odwoływał się do równości homoseksualizmu i heteroseksualizmu. Książka ta została odrzucona jako niezgodna z Konstytucją RP. Sytuacja jednak zmienia się z roku na rok. Niedługo może się okazać, że MEN zaangażuje recenzentów, którzy będą w stanie przyjąć genderowskie podręczniki. To jest bardzo niebezpieczna sytuacja.

Co wobec tego procesu możemy zrobić jako rodzice?

Proszę o to nie pytać nas, księży. Klerykalni bywają nie tylko duchowni, ale i wierni. Klerykalizm wiernych przejawia się w tym, że ze wszystkim udają się do biskupów i księży, także ze sprawami, które należą do nich i które sami mogą rozwiązać. Dziś protesty biskupów społecznie niewiele znaczą. Gdy socjaliści we Francji w latach 80. chcieli zamknąć katolickie szkoły, na ulice Paryża wyszło milion osób. Wycofali się z tego pomysłu. Gdyby były próby wprowadzenia ideologii gender do szkół, rodzice winni się tym żywo interesować i protestować.

Według Światowej Organizacji Zdrowia edukacja seksualna powinna być prowadzona już w przedszkolu, dzieci powinny się uczyć, na czym polega seks, a uczniowie podstawówki, między innymi, jak się masturbować, czy stosować środki antykoncepcyjne. Czy to nie jest rodzaj molestowania seksualnego dzieci?

Gdy ktoś zna dzieci, dobrze wie, czym one się interesują, co dla nich jest ważne, jak bardzo strzegą one swojej intymności. Wtargnięcie w intymny świat dziecka z treściami i pojęciami dla osób dorosłych jest po prostu przemocą i gwałtem. Gdyby przyłożyć kryteria prawne stosowane w walce z pedofilią do propozycji edukacji seksualnej WHO opisanej przez pana, to wyczerpują one znamiona tego przestępstwa. Znamiona pedofilii mogą mieć bowiem nie tylko zachowania osobowe, ale także systemy edukacyjne, programy, podręczniki, zajęcia wychowawcze.